NIEPOKOJĄCA TENDENCJA

Dwie bramki dla przyjezdnych strzelił Patryk Kwaśniczko, a jedną Oskar Szczepański. Ząbkowianie po tej porażce spadli na szóste miejsce w tabeli, wyprzedzeni przez swych ostatnich rywali, ale pozostałe spotkania tej serii gier zostaną rozegrane dopiero w sobotę i „zjazd” w ligowej tabeli może być zdecydowanie większy.

Nie raz, nie dwa słyszeliście zapewne, że piłka nożna jest dyscypliną sportu szalenie przewrotną. Mało tego, jestem niemal pewien, że niejednokrotnie sami mieliście okazję oglądać mecze, w których niekoniecznie drużyna lepsza schodziła z boiska jako wygrana. Śmiem twierdzić, że z tego typu sytuacją mieliśmy do czynienia także w czwartkowym spotkaniu Ząbkovii z podopiecznymi trenera Mateusza Tereszyńskiego. Zdecydowanie był to bardzo wyrównany mecz, dwóch wcale nie najlepiej usposobionych w tym konkretnym dniu drużyn, w którym wygrała drużyna która potrafiła zakończyć swoje nieliczne akcje ofensywne strzeleniem gola. De facto mecz został rozstrzygnięty dwoma indywidualnymi akcjami zupełnie nieoczywistego gracza z Karczewia, którym był prawy obrońca tej drużyny Patryk Kwaśniczko. Najpierw po kwadransie zupełnie bezproduktywnej gry w środku pola przejął piłkę w okolicach swojego pola karnego i urządził sobie slalom między kilkoma naszymi zawodnikami zakończony płaskim strzałem z około dwudziestu metrów, po którym strzegący naszej bramki Mateusz Kryczko mógł tylko bezradnie rozłożyć ręce, kierując niemy wyrzut w kierunku wszystkich naszych graczy, którzy zostali tak łatwo po drodze minięci. Podobna sytuacja miała miejsce na kwadrans przed zakończenie meczu, z tą tylko różnicą, że piłka została przez niego przejęta zdecydowanie bliżej naszej bramki, bo w okolicach środkowej linii boiska, a strzał który dał karczewianom dwubramkowe prowadzenie wylądował pod poprzeczką naszej bramki. W tak zwanym międzyczasie swoje sytuacje strzeleckie mieli bardzo aktywny w tym meczu Patryk Zych oraz Kewin Przygoda, który w jednej z ofensywnych akcji trafił w słupek bramki bronionej przez Damiana Cybulko, w kolejnej zaś będąc w dogodnej sytuacji uderzył wysoko nad bramką gości. Na bramkę Mazura uderzali także Jakub Lis, Mateusz Augustyniak oraz po stałych fragmentach gry Konrad Budek, niestety bez efektów bramkowych. Wynik meczu ustalił w ostatniej minucie podstawowego czasu gry wprowadzony na boisko kilka minut wcześniej Oskar Szczepański, który skierował piłkę do bramki po dośrodkowaniu z prawej strony boiska Joachima Majchrzaka, który wcześniej „przepchał” się z piłką przy nodze pomiędzy (wcale nie żartuję!) trzema naszymi obrońcami. 

Niepokój może budzić zarówno fakt, że kolejna porażka naszej drużyny niemal z automatu „autuje” nas z walki o awans w tegorocznej kampanii, jak również postawa aktualnie prezentowana przez naszą drużynę. Niestety nie odnoszę wrażenia, że wychodząc na boisko, nawet gdy grają przed własną publicznością, wychodzą na nie „jak po swoje”, jak to miało miejsce przez ostatnie dwa lata. Coś się zmieniło i niestety niekoniecznie na lepsze.

Już w następną sobotę o godzinie 17.00 nasza drużyna rozegra wyjazdowy mecz z MKS-em Przasnysz, który po ośmiu rozegranych kolejkach zajmuje piętnaste miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie siedmiu punktów. W ostatniej kolejce przasnyszanie przegrali w meczu wyjazdowym z Mazurem Karczew aż 0:5. W czterech dotychczas rozegranych spotkaniach „domowych” bieżącego sezonu Przasnysz zanotował jedno zwycięstwo (3:0 z Narwią Ostrołęka), jeden remis (2:2 z Wilgą Garwolin) i dwie porażki (1:4 z Marcovią Marki oraz 0:1 z Mazovią).

Krzysztof Krajewski

Ząbkovia Ząbki – Mazur Karczew 0:3 (0:1)

22 września 2022 r.